Chociaż Wincenty Pallotti uzyskał doktorat z teologii, to jednak jego pragnienia i konkretne czyny dalekie były od jednostronności i zimnej abstrakcji. Znał racje serca. Nie bez powodu jego Bóg był Bogiem nieskończonej miłości.
Pewnie, że spuszczał wstydliwie i lękliwie oczy, zgodnie ze zwyczajem swojej epoki, mimo to oddychał już ekstazą miłości, zanurzoną w życiu Bożym. I choć uważał siebie za "nicość grzechu", to jednak czuł się przeniknięty Bożym żarem w gorących spotkaniach z Bogiem.
Każdy człowiek był dla niego cudownym dziełem miłości Bożej.
Ukazuje to jego wysiłek i praca w grupach pozostających na marginesie społeczeństwa, świadczy o tym jego służba Kościołowi sięgająca aż do najwyższych sfer.
On wiedział, co to znaczy, budować mosty, dzięki którym tajemnica Boga wchodzi w nasze życie.
NOWE NIEBO NAZYWA SIĘ MIŁOŚCIĄ. KAŻDA CHWILA BĘDZIE KONIECZNIE POTRZEBNA, ABY TO NIEBA SPROWADZAĆ NA ZIEMIĘ.