Wiele i nadzwyczajnych łask w rozmaitych dolegliwościach i duszy i ciała doznali wierni za przyczyną czcigodnego sługi Bożego Wincentego Pallottiego. Ukazał się też kilkakrotnie swoim przyjaciołom otoczony nadziemskim blaskiem. (...)
Magdalena, żona Jakuba Salvatiego, wielkiego przyjaciela Ks. Wincentego i gorliwego zelatora Zgromadzenia, została 27 grudnia 1851 r. tknięta nagle paraliżem i leżała już od trzech dni bez ruchu i bez przytomności. Rodzina oczekiwała lada dzień jej śmierci, tym bardziej że i lekarz domowy orzekł, że nie ma żadnej nadziei, aby pozostała przy życiu.
W tym utrapieniu przypomniał sobie Salvati o szczerej przyjaźni, która go łączyła ze zmarłym sługą Bożym i pełen ufności w jego wstawiennictwo, błagał go wraz z dziećmi, aby uzdrowił im matkę, lub przynajmniej wyjednał tę łaskę, by mogła być przed śmiercią zaopatrzoną świętymi sakramentami.
Wdzięczny przyjaciel w niebie wysłuchał prośby jego i pospieszył z pomocą: 30 grudnia chora otworzyła niespodziewanie oczy i zawołała: "O Wincenty! - wszak zawsze mówiłam, że Ks. Wincenty to wielki święty! O błogosławiony Wincenty!".
Po trzech dniach chora wyzdrowiała zupełnie. Opowiadała później wszystkim, że sługa Boży objawił się jej i rzekł: "Miej ufność, córko, i polecaj się Matce Najświętszej".
W: Czcigodny Sługa Boży Ks. Wincenty Pallotti, Wadowice - Kopiec 1917.