Gdy pielgrzymi zeszli na ląd w Genui, nastąpił kolejny nieoczekiwany zwrot akcji. Do portu przybił statek, który miał płynąć na Cypr, i ksiądz Valle pośpieszył zarezerwować dwa miejsca; okazało się jednak, że nie posiada wizy na Wschód, a na jej uzyskanie nie wystarczyłby miesiąc. Ponieważ zaczynało brakować pieniędzy, ksiądz Giuseppe zmienił cel pielgrzymki, postanawiając, że udadzą się do Rzymu. "W Wiecznym Mieście - tłumaczył - są groby apostołów, wielkie sanktuaria, które można nawiedzać, i jest papież, ośrodek chrześcijaństwa. Stamtąd, jeśli Opatrzność zechce, wyruszymy później do Ziemi Świętej".
Dalsza droga okazała się długa i męcząca. Częściowo przebyli ją pieszo, nocując pod gołym niebem, znosząc w upale głód i pragnienie. Dotarli do Rzymu 23 lipca 1831 roku. Elżbieta była tak wyczerpana, że przeleżała pięć dni w jakiejś gospodzie.