W Nowy Rok 1837 Maria Benedetta Gabrielli widziała ze swego okna na Zatybrzu Pallottiego idącego ulicą w czasie ulewnego deszczu. Nie miał ze sobą parasola, a kapelusz, który w takich wypadkach służył mu za ochronę przed deszczem, niósł w ręce. Był więc całkowicie wystawiony na rzęsisty deszcz. Maria Benedetta spostrzegła jednak ze zdumieniem, że krople deszczu nie padały na niego, a ubranie jego było zupełnie suche. Zdumiona tym faktem postarała się bliżej poznać Pallottiego. Niewiasta ta przejęła następnie, na życzenie Pallottiego, kierownictwo zakładu Sant'Agata i przetrwała na tym stanowisku dwadzieścia lat.
Do bardzo osobliwych i rzadkich wydarzeń w życiu Świętych należy tzw. bilokacja, tzn. zdolność przebywania jednocześnie w dwóch różnych miejscach. Ksiądz Melia opowiada o takim wypadku u Pallottiego z czasu jego rektoratu przy kościele Świętego Ducha. Co tydzień przychodzili tam dwaj młodzi przyjaciele, aby się wyspowiadać u Pallottiego. Pewnego razu jeden z nich powiedział swemu koledze, aby poszedł naprzód i pierwszy odbył spowiedź, on zaś nadejdzie nieco później. Podczas gdy pierwszy klęczał przy konfesjonale i słuchał nauki, Pallotti nagle ją przerwał. Kiedy po dłuższym czasie dokończył przerwanej nauki, rzekł do penitenta: "Ofiaruj komunię św. za spokój duszy zmarłego przed chwilą twego przyjaciela". Przerażony młodzieniec pospieszył do mieszkania przyjaciela, lecz nie zastał go już przy życiu. Krewni zmarłego opowiedzili mu, że jego przyjaciel zmarł na rękach Pallottiego. Młodzieniec zaś nie mógł pojąć, jak się to stało, ponieważ w tym właśnie czasie Pallotti siedział w konfesjonale i nigdzie się nie oddalał.
Oprócz tego świadkowie stwierdzili jeszcze trzy inne podobne wypadki. Jeden zdarzył się podczas uroczystości oktawy Epifanii w Sant'Andrea della Valle. Pallotti znów znajdował się w konfesjonale. Wówczas wezwano go, aby poszedł pojednać z Bogiem zatwardziałą i znaną z występnego życia kobietę, która była bliska śmierci. Dwukrotnie powracano z tą prośbą do konfesjonału nalegając, aby przyszedł. Za każdym razem Pallotti odpowiadał: "Jeszcze czas". i spowiadał dalej. Nagle penitent, który się właśnie spowiadał, spostrzegł, że Pallotti zamarł w bezruchu, z oczyma zwróconymi w niebo. Kiedy przyszedł do siebie, rzekł penitentowi: "Dziękujmy miłosierdziu Bożemu".
Opuściwszy kościół penitent ów dowiedział się, że kobiet, o którą chodziło, zmarła w obecności Pallottiego w tym samym właśnie czasie, kiedy on widział go w konfesjonale w tak osobliwym stanie.
Obok tych nadzwyczajnych wydarzeń można u Pallottiego stwierdzić inne jeszcze szczególne dary, jakie niekiedy bywały udziałem mistyków. Już w domu krewni ku swemu zdumieniu od czasu do czasu wydywali, że Wincenty podczas modlitwy był unoszony w górę i w takiej pozycji przez jakiś czas pozostawał.
Penitentka Pallottiego Elżbieta Sanna świadczy także o podobnych spostrzeżeniach. Kiedy pewnego razu wstąpiła do kościoła Sióstr Mantellatek, ujrzała Pallottiego klęczącego przed Najświętszym Sakramentem. "Po niedługim czasie - stwierdza ona - uniósł się w zachwyceniu na około trzy łokcie ponad ziemię". W tym samym stanie widziała go również w kościele Sant'Andrea della Valle. W kościele Świętego Ducha widziała dwa razy promienie otaczające głowę Pallottiego, gdy odprawiał Mszę św.
W lutym 1843 roku Pallotti wraz z trzema współbraćmi przebywał przez 14 dni w klasztorze Karmelitów, aby tu praktycznie wypróbować regułę Kongregacji Apostolstwa Katolickiego. Vaccari, który był tam również, opowiada, że pewnego razu służył do Mszy św. swemu czcigodnemu Mistrzowi. Kiedy Pallotti po przeistoczeniu podnosił Hostię św., uniósł się na łokieć ponad ziemię i pozostał przez pewien czas w tym stanie, "z rozpostartymi rękami i jakby w niebiańskim zachwyceniu".
W: Ks. J. Wróbel SAC, Świętych Wincenty Pallotti, Apostoł i Mistyk, Pallottinum 2008.
W: Ks. J. Wróbel SAC, Świętych Wincenty Pallotti, Apostoł i Mistyk, Pallottinum 2008.