Pewna dziewczynka trzynastoletnia imieniem Agnieszka Caravacci, mieszkająca w Rzymie, była chora na epilepsję. Kurcze i konwulsje epileptyczne tak często się powtarzały, że biedaczka musiała ciągle leżeć w łóżku pod opieką kilku osób. Jak zwykle w takich razach, lekarze powiedzieli, że nie ma na to lekarstwa.
Ojciec chorej, urzędnik przy watykańskiej galerii obrazów, przypomniał sobie, że sam doznał już nieraz cudownej pomocy od Wielebnego Księdza Wincentego. Bezzwłocznie udał się do kościoła S. Salvatore in Onda i wyprosił sobie relikwię czcigodnego sługi Bożego, którą zawiesił na szyi swej córki, na ścianie zaś obok łóżka przybił obrazek Ks. Wincentego. W tejże chwili chora usnęła i spała bez przerwy całą noc, dotychczas bowiem kurcze nigdy jej spać nie dawały. Nad ranem śniło się jej, że jest w kościele św. Piotra. Pewien kapłan niskiego wzrostu, o łysej głowie, długim płaszczem odziany, podchodzi właśnie do statuy św. Piotra, która się znajduje w tym kościele. Matka chorej, także tam obecna, zwraca się do kapłana i poleca mu swą córkę. Kapłan odpowiada: "Miejcie ufność w Bogu!". Potem podnosi dziewczynkę do góry, by mogła ucałować statuę, którą sam wprzód ucałował. Potem widzenie znikło.
Był to widocznie Wincenty Pallotti, którego dziewczynka nigdy przedtem nie widziała. Obudziwszy się, uczuła się zupełnie zdrową, sama wstała, ubrała się i jadła z apetytem. Następnie sama zeszła z górnego piętra Watykanu, gdzie mieszkał jej ojciec, do kościoła św. Piotra, aby podziękować za swe uzdrowienie. Przedtem już przeszło dwa miesiące nie mogła przejść nawet przez pokój bez obcej pomocy. Podczas modlitwy spostrzegła, że sińce i inne obrażenia na ciele, które z powodu konwulsji otrzymała i które ją tak szpeciły, znikły w jednej chwili. Lekarz, ujrzawszy to, powiedział: "My jesteśmy ślepi i niedołężni, tylko święci mogą coś podobnego uczynić!". Uzdrowienie było zupełne, choroba nie powtórzyła się już nigdy.
W: Czcigodny Sługa Boży Ks. Wincenty Pallotti, Wadowice - Kopiec 1917.