Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego jako rodzina rodzin

Z miłości do naszego Pana Jezusa Chrystusa i aby Go naśladować w postępie w życiu duchowym, musimy rozważać i zachować w pamięci świętą triadę: Jezusa, Maryję i Józefa, którzy tworzyli małą rodzinę w domu Nazaretańskim, wypełniając doskonale wszystkie naturalne i religijne obowiązki i czyniąc ich życie wzorem dla każdej chrześcijańskiej rodziny. A nawet więcej, musimy wziąć ich jako wzór dla rodziny utworzonej przez nasze małe zgromadzenie zarówno w odniesieniu do całości, jak i do poszczególnych wspólnot, (...) wszyscy jesteśmy zobowiązani do naśladowania Jezusa, Maryi i Józefa, najdoskonalej jak potrafimy. "Trzydzieści trzy punkty", n. 21 (OOCC III, 72-74)
 
Chciałbym zacząć od pytania: czy jest to zgodne z prawem, aby nazywać Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego rodziną? Czy jest ono rodziną? Może to jest rodzina złożona z wielu rodzin?

Oczywiście, gdy stosuje się słowo "rodzina" do Zjednoczenia poszerzamy sens tego słowa.
Co więcej, jego użycie wskazuje na duchowość, projekt, nadzieję. Przed nami mamy Świętą Rodzinę, którą nasz Święty Założyciel wskazał jako wzór dla Zjednoczenia, dla jego członków i wspólnot.

Sam Pallotti postrzegał swoją fundację jako rodzinę, która ma w Jezusie, Maryi i Józefie, wzór dla swego życia i apostolstwa: Zjednoczenie jest instytucją prawną, która żyje jak rodzina. Możemy powiedzieć, że żyje w duchu rodziny, duchowością wzorowaną na Świętej Rodzinie.
 
Rodzina każdego dnia

Kiedy czytamy książki historyczne odnosimy wrażenie, że wszystko kręci się wokół wielkich wydarzeń jakimi są: wielkie bitwy, traktaty polityczne, wielkie dzieła i odkrycia naukowe. Ale prawdziwa historia nie dzieje się tylko w wielkich wydarzeniach. Historia tworzy się z dnia na dzień przez wielu ludzi, którzy borykają się, walczą, radują się i smucą. Życie rodzinne, którym jest Zjednoczenie jest tworzone w codziennym życiu jego członków: w sprzątaniu domu, w codziennej pracy, w wysiłku, aby się wcześniej obudzić i nie iść do łóżka późno, w zaangażowaniu  by wszystkich uczynić szczęśliwymi i by wszyscy czuli się jak w domu.

Życie nasze jak i życie rodziny wyraża się w miłości, szacunku, cierpliwości i dialogu. Są to wątki, które splatają życia naszej rodziny - Zjednoczenia. To jest codzienny chleb, rutyna pełna znaczeń, najpiękniejszy znak, że możemy obdarować i być w dzisiejszym świecie:    rodziną rodzin.

Jezus, Maryja i Józef byli zwykłą rodziną. Musieli pracować ciężko (nie było innego sposobu pracy w tamtych czasach). Ich życie składało się z wielu dni tygodnia wypełnionych pracą, obawami, radościami, wspólnymi troskami, cierpliwością, miłością, dialogiem i wzajemnym szacunkiem. Dni, w których nie było nic specjalnego do świętowania, w których życie było bardzo proste. Jednak to właśnie, w tej codziennej walce ich świętość została ukształtowana. Święta Rodzina jest wzorem życia rodzinnego dla Zjednoczenia. Nic w codziennym życiu ZAK (w naszej codziennej pracy, w anonimowości naszego życia i naszym wspólnym, pokornym poświęceniu dla apostolstwa) nie jest na marginesie historii zbawienia. Wraz z wcieleniem Słowa Bożego, nic w życiu i apostolstwie Zjednoczenia można uważać za obojętne dla zbawienia ludzkości.

Mamy wpatrywać się Świętą Rodzinę jak w lustro. Celem tego wpatrywania się nie jest mechaniczne naśladowanie jej, ponieważ życie zmieniło się wiele od tamtego czasu, w którym żyła. Problemy są różne; relacje między rodzicami i dziećmi zmieniły się. Ale jest coś, co nie może ulec zmianie: życie rodzinne jest budowane w oparciu o miłość i wzajemny szacunek, z  dużą dozą cierpliwości i nadziei. Przemoc, surowość, brak komunikacji, chałaśliwość, plotkarstwo, intrygi, zazdrość prowadzą do zniszczenia domu a także zniszczenia członków rodziny.

Mówiąc, że Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego jest rodziną znaczy to, ze członkowie  żyją i ufają, w przekonaniu, że każde życie zbawia świat.
 
Rodzina żyjąca zaangażowaniem apostolskim

Tak jak w Świętej Rodzinie z Nazaretu nigdy nie było nawet najmniejszego rodzaju lenistwa, każdy z nas jest również zobowiązany do zachowania daleko od wspólnoty, od innych i od siebie jakiegokolwiek, nawet najmniejszego  rodzaju lenistwa (n.21).

Zaangażowania apostolskiego nie można mylić z apostolskim aktywizmem.

Aktywizm (nawet gdyby miał przydomek apostolski) rodzi się z próżnego i dumnego zrozumienia życia i naszego znaczenia. Aktywiści skupiają całą swoją uwagę na tym, co należy zrobić w świecie zewnętrznym: na pracy, rodzinie, przyjaciołach. Starają się zrobić wszystko, aby zadowolić wszystkich, ale nie zwracają uwagi na ich świat w całości. Wiedzą, jak dbać o ludzi bardzo dobrze, ale nie wiedzą, jak dbać o siebie samych. Aktywiści są niewolnikami ustanowionych przez siebie standardów, do tego stopnia, że kiedy mają odpoczywać, czują się winni, obwiniając się oto, że są samolubni i że sobie pobłażają.
 
Aktywizm prowadzi do poczucia nadodpowiedzialności, innymi słowy, przybierają postawę myślenia, że wszystko zależy od nich i że żaden projekt nie może się udać bez nich. Nawet jeśli się do tego nie przyznają, to wierzą, że bez ich działalności, nawet Bóg nie może zbawić ludzkości. Ze względu na tę ich nadodpowiedzialność, nie umieją powiedzieć "nie", ale podejrzewają, że inni zabierają im rolę, są zawsze źli i zmęczeni, zawsze narzekają, że nikt im nie pomaga, ale jeśli ktoś miałby odwagę im pomóc, odrzucają tę pomoc ze złością. Aktywistą jest się wtedy, gdy wszystko jest powiedziane i zrobione, taki mały (lub wielki) Pelagiusz.

Natomiast zaangażowanie apostolskie, w przeciwieństwie do tego, wypływa z pełnej wdzięczności odpowiedzi na miłość Chrystusa. Apostołowie są to ludzie pełni pasji i ofiarni w dziele ewangelizacji, ponieważ ich miłość jest pełna pasji i dlatego, że nie chcą, aby skarb otrzymany w spotkaniu z Chrystusem pozostał prywatnym dobrem, dla zaspokojenia własnych potrzeb. Odczuwają zmęczenie w swoim zaangażowaniu apostolskim, ale to zmęczenie odbierają jako coś pełnego znaczenia i jako spełnienie dobrze wykonanej pracy. Ich odpoczynek nie jest bezczynnością; jest to doświadczenie podobne do odpoczynku Boga.

Bóg stworzył świat podczas sześciu dni, a siódmego dnia odpoczął. Jego odpoczynek nie wynika z faktu wyczerpania swoich sił, ale dlatego, że widział, że "wszystko było bardzo dobre."

Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego przeżywa swoje zaangażowanie apostolskie podobnie jak Święta Rodzina. Dba o jakość pracy bardziej niż oto aby ciężko pracować.  W praktyce, zaangażowanie apostolskie oznacza położenie akcentu na wysiłek, aby pracować szczęśliwie nie martwiąc się o wynik. W rzeczywistości to co zależy od nas, to nie wynik, ale jakość naszych wysiłków.

W Zjednoczeniu Apostolstwa Katolickiego, to co najważniejsze, to nie spektakularne wyniki pracy, osiągnięte cele, ogromny sukces wszystkich inicjatyw, nie gorączkowe poszukiwanie wyników czy też nagłośnione sukcesy wszystkich inicjatyw. Poszukiwanie wyników nie ma nic wspólnego z zaangażowaniem apostolskim. Wręcz przeciwnie, zaangażowanie apostolskie oznacza uradowanie się z faktu, że jest się w stanie współpracować w zbawieniu ludzkości, dając z siebie wszystko co mamy najlepsze, co jest w naszej mocy w wykonaniu zadania, radując się z przywileju apostolstwa. Największych z  Bożych darów jest dar współpracy w zbawieniu ludzkości.

Wszyscy wiemy z własnego doświadczenia, że nasze najlepsze wysiłki nie zawsze dają nam satysfakcję jakiej oczekujemy: owoce nie są proporcjonalne do naszego poświęcenia; zmiany zachodzą wolniej niż się przewiduje. Jeśli nasze dzieła apostolskie nie dają natychmiastowych i widocznych owoców, wciąż nie tracimy ducha ponieważ jesteśmy przekonani, że owoce są gwarantowane przez Boga.

To jest to, co Papież określa jako "poczucie tajemnicy"

Poczucie tajemnicy polega na tym, że mamy pewność, że wszyscy ci, którzy  powierzają się Bogu w miłości przyniosą dobre owoce (J 15, 5). Owocowanie jest  często niewidoczne, nieuchwytne i nie dające się policzyć. Może wiemy dobrze, że  nasze życie będzie owocne, nie wiemy jednak ani jak, gdzie i kiedy. Możemy być  pewni, że żaden z naszych czynów miłości nie zostanie utracony, ani żaden z naszych  aktów  szczerej troski o innych nie będzie bez znaczenia oraz ani jedna ofiara  zmarnowana. Wszystkie one otaczają nasz świat jak życiodajne siły. Czasami wydaje  się, że nasza praca jest bezowocna, ale przecież misja nie jest jak transakcja handlowa  lub inwestycja czy nawet działalność humanitarna. To nie jest spektakl, gdzie możemy zliczyć, ile osób przyszło w wyniku naszej promocji; to jest coś znacznie głębszego,  wymywającego się z każdego rodzaju miary. Być  może, że Bóg posługuje się  naszymi ofiarami, aby zlać błogosławieństwo w innej części świta gdzie chce; zawierzmy siebie bez chęci zobaczenia uderzających wyników. Wiemy tylko, że konieczne jest nasze zaangażowanie. Uczmy się odpoczywać w czułości ramion Ojca pośród naszego twórczego i wielkodusznego zaangażowania. Kroczmy naprzód; dajmy Mu wszystko i pozwólmy, aby nasze wysiłki przynosiły owoce w  swoim czasie (EG 279).
 
Rodzina żyjąca w apostolskim posłuszeństwie

Pan nasz Jezus Chrystus był poddany kierownictwu i opiece Maryi i Józefa, i Oni prowadzili Go  w wierności, miłości i pokorze  (nr 11).

Rodzinę Zjednoczenia charakteryzuje praktyka posłuszeństwa w swoich relacjach w odniesieniu do apostolstwa. Nasze posłuszeństwo jest posłuszeństwem apostolskim.

Dziś, mówienie o posłuszeństwie i zależności od innych stało się problematyczne. Rzeczywiście, pragnienie samorealizacji może być sprzeczne z projektami zaplanowanymi przez Zjednoczenie; dążenie do dobrego samopoczucia (materialnego i duchowego) może sprawić że trudno jest poświęcić się pracy apostolskiej i współpracować w zakresie wspólnych projektów. Subiektywne poglądy na charyzmat i posługę jaką Zjednoczenie powinno zapewnić światu i Kościołowi mogą osłabić współpracę i dzielenie się darami.

Takie trudności nie uniemożliwiają posłuszeństwa apostolskiego, ale sprawiają, że jest ono jeszcze bardziej konieczne. Staramy się w naszym apostolstwie nie tylko być wydajni i efektywni, ale przede wszystkim ukazać Chrystusa, posłusznego Ojcu i powierzonej misji - światu.

Nasze posłuszeństwo jest przede wszystkim postawą syna, a raczej postawą Syna. Pallotti zachęca nas do kontemplowania Jezusa, który był posłuszny Maryi i Józefowi i ukazuje, że poszukiwanie woli Bożej oznacza uznanie przyjaznej i życzliwej woli, która pragnie naszego spełnienia, która pragnie przede wszystkim naszej wolnej i pełnej miłości odpowiedzi. Dziecię Jezus jest posłuszne Maryi i Józefowi, bo doświadcza miłości swoich rodziców. Członkowie Zjednoczenia żyją w podobny sposób w stosunku do siebie, do swoich przełożonych i do Boga. Jesteśmy posłuszni i od siebie zależni, ponieważ kochamy i ufamy. To właśnie w ten sposób, z miłości kwiat uważnego słuchani i dialogu mającego na celu rozeznanie i posłuszeństwo rozkwita.

Nasza apostolskie posłuszeństwo jest drogą wzrastania i wolności, tak jak to było w życiu Jezusa. Rósł i postępował w latach i w mądrości. Przyjmując wspólny projekt Zjednoczenia i akceptując wolę, która jest inna od naszej nie jest czymś co umartwia lub zmniejsza, ale raczej przyczynia się do naszego wzrastania do pełni w Chrystusie. Posłuszeństwo apostolskie kładzie fundament pod naszą godność jako zaadoptowanych dzieci Boga.

To na drodze apostolskiego posłuszeństwa dochodzimy do wolności dzieci (wolności Syna), ponieważ to w posłuszeństwie jako dziecko wobec planu Ojca stajemy się prawdziwie wolni: dla Boga, wolni w miłości, wolni dla apostolstwa Zjednoczenia.

Posłuszeństwo apostolskie jest możliwe tylko i tylko wtedy, gdy uznamy, że jesteśmy córkami i synami w Synu i będzie to naszą radością. Tak więc, będąc posłuszni Bogu  przyjmujemy inną hierarchię wartości, przyjmujemy nowy sens rzeczywistości, przeżywając niewyobrażalną wolność i osiągając bramy tajemnicy.

"Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami, mówi Pan. Bo jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze" (Iz 55, 8-9).

Pallotti pokazał nam, że nie jesteśmy sami na tej drodze posłuszeństwa apostolskiego. Przykładem są dla nas Chrystus i Maryja i Józef. Oni pomagają nam, abyśmy przez nasze apostolskie posłuszeństwo wypełnili Boży plan zbawienia.

Święta Rodzina jest również wzorem dla Zjednoczenia w tym co dotyczy głębi relacji i ich pielęgnowania i umacniania. Przed rozpoczęciem życia publicznego, Jezus uczył się głębi tej podstawowej relacji w domu w Nazarecie z Maryją i Józefem. To właśnie w tym kontekście nawiązywania głębokiej więzi był on uległy wobec rodziców. Nasze apostolskie posłuszeństwo można zrozumieć tylko w tej logice miłości i bliskości z Bogiem i innymi.

Doświadczanie bliskości z ludźmi jest tym, co pozwala budować zaufanie i posłuszeństwo.

Z tego powodu bardzo konkretny program życia Zjednoczenia jako rodzina rodzin powinien prowadzić do codziennego rozważania Słowa Bożego. Codziennie przeznaczany czas na rozważanie Słowa Bożego uczy nas odkrywania sposobu życia i apostolskich zadań, które Bóg chce, abyśmy je pełnili.

Dodatkowo, wsłuchiwanie się w Słowo Boże karmi w nas duchowe wyczucie wobec spraw, które są miłe Bogu, pomaga odkrywać sens i rozkoszować się Jego wolą, daje nam pokój i radość w pozostawaniu Jemu wiernym, czyniąc nas gotowymi do przyjęcia wszystkich rodzajów posłuszeństwa.

Rodzina żyjąca ciszą/milczeniem

Z miłości do Pana naszego Jezusa Chrystusa, musimy starać się naśladować Go w miłości i praktyce świętej samotności, modlitwy i świętego milczenia  (nr 9 ).

W Zjednoczeniu Apostolstwa Katolickiego cisza/milczenie odgrywa kluczową rolę nie tylko jako warunek życia modlitwy, ale przede wszystkim dlatego, że nasze milczenie ma być wyrazem milczenia Chrystusa, Maryi i Józefa. Nie tworzymy milczenia tylko ze względów praktycznych i zewnętrznych. Nasze milczenie dąży do zjednoczenia się z milczeniem Jezusa w Jego relacji z Ojcem.

W post-synodalnej apostolskiej adhortacji Verbum Domini, Benedykt XVI odwołuje się do roli, jaką odgrywa milczenie w życiu Jezusa, przede wszystkim na Golgocie:

Misja Jezusa jest ostatecznie spełniona w tajemnicy paschalnej: tutaj znajdujemy siebie przed "słowem krzyża" (1 Kor 1,18). Słowo jest wyciszone; staje się śmiertelną ciszą, ponieważ  "wypowiedziało się " w sposób wyczerpujący, nie zatrzymując nic, co miało nam powiedzieć (VD 12).

W obliczu tej ciszy Słowa (cisza/milczenie, które jest całkowite i jest najwyższym darem z siebie), św. Maksym Wyznawca, następujące wyrażenie wkłada w usta Maryi:

Bez słów jest Słowem Ojca, który stworzył wszelkie stworzenie, które mówi, martwe oczy są oczami tego, który słowo i którego skinienie porusza wszystkie żywe istoty (VD 12).

Modlitwa Jezusa w czasie jego ziemskiego życia charakteryzuje się słowem i milczeniem.

Modlitwa Jezusa nie jest czymś obojętnym wobec naszego życia modlitwy. Dotyczy to naszego sposobu modlitwy:

Po pierwsze, modlitwa (słowo i milczenie) Jezusa odnosi się do naszego życia modlitwy w tym sensie, że aby przyjąć Słowo Boże, potrzebna jest wewnętrzna i zewnętrzna cisza. Aby słuchać Słowa potrzebujemy ciszy podobnej do ciszy jaka była w Jezusie. Jest to szczególnie trudne wymaganie w naszych czasów, które są tak pełne hałasu i zamieszania.

Nasz wiek nie sprzyja wyciszeniu. Wręcz przeciwnie, daje poczucie, że ludzie boją się milczeć, nawet przez kilka dni, począwszy od księży i osób konsekrowanych. Unikając rzeki słów i obrazów (media), które znaczą i wypełniają nasze dni wydaje się być zadaniem skazane na niepowodzenie.

W wielkiej rodzinie Zjednoczenia byłoby dobrze, aby ponownie podjąć formację dotycząca wartości milczenia.

Odkrycie centralnej roli Słowa Bożego w życiu Kościoła oznacza także odkrywanie sensu skupienia i wewnętrznego odpoczynku. Wielka tradycja patrystyczna uczy nas, że tajemnice Chrystusa wszystkie objęte są ciszą. Tylko w milczeniu Słowo Boga może znaleźć w nas dom, tak jak w Maryi, kobiecie słowa i nierozerwalnie, kobiecie ciszy. Nasze liturgie powinny ułatwiać tę postawę autentycznego słuchania: Verbo Crescente, verba deficiunt (gdy Słowo Boże wzrasta, ludzkie słowa maleje) (VD 66).

Innymi słowy, bez ciszy nie możemy usłyszeć, nie możemy otrzymać żadnego słowa. Zasada ta odnosi się zwłaszcza do naszej osobistej modlitwy i naszej liturgii: autentyczne, pełne szacunku i miłości słuchanie musi być bogate w chwile ciszy i niewerbalnej akceptacji.
Ewangelia przedstawia Jezusa, który, zwłaszcza w chwilach swoich krytycznych decyzji, usuwa się na miejsca dalekie od tłumów i od swoich uczniów, aby modlić się w ciszy i doświadczyć Jego więzi, jako Syna z Ojcem.

Milczenie może pomóc stworzyć wewnętrzne miejsce zamieszkania w naszym sercu dla Boga i pozostać Jego Słowu w nas, tak aby nasza miłość do Niego zakorzeniła się w naszym sercu i umyśle, i była siłą napędową dla naszego życia i apostolstwa. Milczenie to "głębia [która] przyzywa głębię".

Istnieje drugi ważny związek między ciszą i modlitwą. W rzeczywistości, nasze milczenie nie jest jedynym warunkiem niezbędnym do stanięcia do dyspozycji i otwarcia się na słuchanie Słowa Bożego.

Wiele razy podczas modlitwy, stajemy wobec milczenia Boga; doświadczamy niemal wrażenia bycia opuszczonymi: wydaje się, że Bóg nie słyszy ani nie reaguje na nas. Ale tego milczenia Boga doświadczył również Jezus, nie oznacza ono, że Go niema.

Życie w Zjednoczeniu powinno nam pomóc zrozumieć, że Pan jest zawsze obecny i słucha nas, nawet w ciemności bólu, samotności i odrzucenia uważne, spokojne i otwarte serce jest ważniejsze niż wiele słów. Bóg zna nas, w naszej głębi. On jest bardziej dla nas obecny niż my sami. Co więcej, On kocha nas bardziej niż my kochamy samych siebie. Wiedzieć o tym to już wystarczy.

Jednym z najpiękniejszych momentów modlitwy Jezusa ma miejsce szczególnie wtedy, gdy  walcząc z chorobami, trudnościami i ograniczeniami tych, którzy są wokół Niego zwraca się do Ojca w modlitwie i tak uczy ich, gdzie szukać źródła nadziei i zbawienia.

To jest to, czym modlitwa Jezusa ukazuje się być przed grobem Łazarza:

Usunięto więc kamień. A Jezus spojrzał w górę i rzekł: "Ojcze, dziękuję Ci za to, żeś mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz, ale powiedziałem to ze względu na tłum stojący tutaj, tak aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał." Gdy to powiedział, zawołał donośnym głosem: "Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!" (J 11, 41-43).

Jednak punkt kulminacyjny modlitwy Jezusa do Ojca ma miej
sce na krzyżu, kiedy wypowiada najwyższe "tak" wobec Bożego planu, i pokazuje, jak ludzka wolność znajduje spełnienie właśnie w pełnym posłuszeństwie woli Bożej, a nie w buncie.

Wszystkie problemy wszystkich czasów ludzkości zniewolonej przez grzech, wszystkie prośby historii zbawienia streszczają się w tym krzyku Słowa Wcielonego. Tutaj Ojciec je przyjmuje i ponad wszelką nadzieją, odpowiada na nie przez podniesienie swojego Syna. Tym samym został spełniony i doprowadzony do końca dramat modlitwy w ekonomii stworzenia i zbawienia (KKK, 2606).

Modlitwa i milczenie Jezusa nie są w konflikcie z Jego nauczaniem i posługą. Dlatego Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego chce być szkołą modlitwy apostolskiej: modlitwy, która nie jest ucieczką od odpowiedzialności i wyzwań apostolskich i apostolstwa będącego próżnym aktywizmem, który wyczerpuje i pozostawia pustkę.

Idąc za przykładem naszego Założyciela naśladujemy Chrystusa w Jego modlitwie i apostolstwie; wybraliśmy lepszą cząstkę nie ignorując tego, co jest konieczne. Życie jako rodzina rodzin oznacza, modlić się pracować, być miłośnikami ciszy i gorliwymi głosicielami Ewangelii.

Im bardziej wzrasta zaangażowanie apostolskie, tym bardziej pogłębia się w nas życie modlitwy; większa i głębsza jest kontemplacja, bardziej poświęcamy się w życiu apostolskim. Milczenie jest również formą przepowiadania, gdy zamieszkuje w poszukiwaniu prawdy, w pragnieniu poznania woli Bożej, przez pokorny i ufny wysiłek włożony w wsłuchiwanie się w Słowo Boże.

W adhortacji apostolskiej Evangelii w Gaudium, Papież Franciszek wzywa chrześcijan, by pielęgnowali duchowość misyjną. Nowa ewangelizacja wymaga od nas bycia ewangelizatorami napełnionymi Duchem.

Napełnieni Duchem ewangelizatorzy są ewangelizatorami, którzy modlą się i pracują. Mistyczne pojęcia bez solidnego zaangażowania społecznego i misyjnego nie służą pomocą w ewangelizacji, nie pomagają także ani rozprawy naukowe czy też praktyki społeczne i duszpasterskie, którym brak duchowości, która mogłaby zmienić serca (...).To co jest potrzebne to umiejętność tworzenia wewnętrznej przestrzeni, która może  nadać chrześcijańskie znaczenie zaangażowaniu i aktywności. Bez przedłużonych chwil łatwo traci się sens; tracimy energię jako skutek zmęczenia i trudności, a nasz zapał gaśnie (...). Mimo to, "musimy odrzucić pokusę oferowania sprywatyzowanej i indywidualistycznej duchowości,  którą ludzie chorzy przyjmują razem z wymogami miłosierdzia, nie mówiąc już o konsekwencjach wcielenia". Zawsze istnieje ryzyko, że niektóre momenty modlitwy mogą stać się pretekstem do schronienia się w niektórych fałszywych formach duchowości (EG 262).

Zjednoczenie powinno być jak to tylko możliwe zarówno centrum apostolskiego promieniowania jak i schronieniem od zgiełku świata, Wieczernikiem, z którego wyjdziemy umocnieni darami Ducha Świętego, także "Salą na górze", w której będziemy trwać na modlitwie z Maryją, "Kościołem, który wychodzi", "Kościołem, którego drzwi są otwarte", aby leczyć z miłosierdziem i przyjąć drugiego z miłością. Jego poruszenia są jak serce, które pompuje krew do całego ciała, aby je natlenić a następnie odebrać z powrotem, aby oczyścić go z toksyn i zanieczyszczeń.
 
Rodzina "Samarytańska"

Pan nasz Jezus Chrystus, prześladowany przez Heroda, poddał się cierpieniom ucieczki do Egiptu i zamieszkania w nim (n.14).

Życie w Zjednoczeniu jako rodzina rodzin oznacza życie duchowością samarytańską.

W rzeczywistości życie Świętej Rodziny było pełne niepowodzeń. Tekst Mateusza opowiada o ucieczce do Egiptu. Dziś przeżywamy dramat uchodźców i tych, którzy są zmuszeni do emigracji z powodów ekonomicznych i politycznych.

Zauważamy, z bólem, że jest to sytuacja wielu rodzin na przestrzeni wieków. Zdajemy sobie sprawę z niepokojem i smutkiem, że dramat rodzin, które muszą uciekać staje się coraz gorszy. Według UNHCR (Najwyższego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców), liczba osób zmuszonych do opuszczenia swoich domów osiągnęła rekordowy poziom w 2014 roku. Jak stwierdzono w raporcie "Globalne przemieszczenia" spowodowane przez wojny, konfliktów i prześladowania osiągnęły liczbę 59.500.000 osób na koniec ubiegłego roku. W 2013 r. zarejestrowano liczbę 51.200.000 osób. Dziesięć lat temu liczba ta wynosiła 37,5 mln. Oznacza to, że 42.500 osób co dzień są zmuszone do opuszczenia swoich domów z powodu konfliktu. Świat doświadcza najgorszego kryzysu przesiedlenia ludności od czasów drugiej wojny światowej. Wydaje się nawet, że cały świat jest w stanie wojny. Turcja, Pakistan, Liban, Iran, Etiopia i Jordania są krajami, które przyjmują najwięcej uchodźców.

Żyć jako rodzina rodzin oznacza, że nie możemy być obojętni na los niezliczonych rodzin, którzy są zmuszone do ucieczki z powodu głodu czy prześladowań religijnych i politycznych  w naszych czasów.

W tym znaczeniu, musimy pamiętać o tym, co powiedział papież Franciszek w Lampedusa.
"Kultura wygody, która każe nam myśleć tylko o sobie samych, sprawia, że jesteśmy nieczuli na krzyki innych ludzi, daje nam życie pośród baniek mydlanych, które jednak choć piękne, są nieistotne; oferują one ulotne i puste złudzenie, które powoduje obojętność wobec innych; Rzeczywiście, to nawet prowadzi do globalizacji obojętności. W tym zglobalizowanym świecie wpadliśmy w zglobalizowaną obojętność. Przyzwyczailiśmy się do cierpienia innych: to nie ma na nas wpływu; to mnie nie dotyczy; to nie moja sprawa!

Tutaj możemy myśleć o charakterze Manzoniego - "Bez nazwy". Globalizacja obojętności czyni nas wszystkich "bez nazwy", odpowiedzialny, ale bez imienia i bez twarzy.

"Czy ktoś z nas płakał z powodu tej sytuacji i innych, takich jak ta? "Czy ktoś z nas zapłakał z żalu z powodu śmierci tych braci i sióstr? Czy ktoś z nas płakał z powodu tych osób, które były w łodzi? Za młode matki trzymające  swoje dzieci? Za tych mężczyzn, którzy szukali środków, aby wesprzeć swoje rodziny. Jesteśmy społeczeństwem, które zapomniało, jak się płacze, jak się współczuje innym - "cierpienie z" innymi: globalizacja obojętności odebrała nam zdolność  płaczu!

Panie, prosimy Cię o przebaczenie naszej obojętności na tak wielu naszych braci i sióstr. Ojcze, prosimy o przebaczenie dla tych, którzy są zadowoleni i zamknięci pośród swoich wygód, które tłumią ich serca; błagamy Cię o przebaczenie dla tych, którzy przez swoje decyzje na poziomie światowym stworzyli sytuacje, które prowadzą do tych tragedii. Przebacz nam, Panie! "( Papież Franciszek, Lampedusa 08.07.2013).
 
Bp Julio Alkamine, Brazylia