Wiadomość obiegła Rzym w okamgnieniu. "Umarła święta ze św. Piotra!" - powtarzali ludzie. Dla opanowania gęstniejącego tłumu musiano wezwać żandarmerię papieską. Schodzili się duchowni, członkowie rodziny papieskiej, zakonnicy, szlachta i pospólstwo; wielu klękało, aby ucałować stopy, dłonie i twarz Sanny. Jej ciało nie było zesztywniałe, a twarz wręcz wypiękniała, przyjmując wyraz łagodnego spokoju. Ludzie napływali nieustannie przez dwa dni od wczesnych godzin porannych do późnego wieczora.
Dnia 19 lutego około godziny 8.30 nastąpiło przeniesienie zwłok do kościoła Najświętszego Zbawiciela in Onda. Orszak, który wyruszył z placu św. Piotra, potrzebował trzech godzin na dojście do mostu Syksutsa. Przed kościołem Pallotynów zgromadziło się tylu ludzi, że żołnierze musieli utorować drogę, aby dało się umieścić trumnę na katafalku. Chociaż przez kolejne dwa dni na mocy indultu kardynała wikariusza odkryta trumna pozostawała w kościele, nie pojawiła się żadna oznaka rozkładu na ciele ani żadna przykra woń.
W piątek 20 lutego wieczorem zwłoki umieszczono w podwójnej skrzyni, którą po modlitwie błagalnej o odpuszczenie zmarłej win i kar opieczętowano i następnego dnia złożono w grobie przed ołtarzem świętych Kosmy i Damiana. Spoczywała tam do roku 1878, po czym ostatecznie została ulokowana w kaplicy, gdzie czci się wizerunek Panny Możnej, który Sanna od zawsze przechowywała w swojej izdebce.
Do Codrongianos wieść o śmierci Elżbiety dotarła 7 marca wraz z dwoma listami skierowanymi do księdza Antonia Luigiego przez księdza Melię i przez księdza Grappellego. Natychmiast powiadomiono proboszcza, który nakazał bić w dzwony. Później odprawiono wiele mszy z licznym udziałem wiernych. Ból po stracie uśmierzyła opinia o świątobliwości zmarłej Elżbiety.
W późniejszym czasie z inicjatywy miejscowego duchowieństwa zaczęto odbijać tysiące obrazków Elżbiety Sanny. Zapotrzebowanie ze strony wiernych okazało się tak duże, iż w Sassari wydrukowano kolejnych pięćdziesiąt tysięcy egzemplarzy.
Do Codrongianos wieść o śmierci Elżbiety dotarła 7 marca wraz z dwoma listami skierowanymi do księdza Antonia Luigiego przez księdza Melię i przez księdza Grappellego. Natychmiast powiadomiono proboszcza, który nakazał bić w dzwony. Później odprawiono wiele mszy z licznym udziałem wiernych. Ból po stracie uśmierzyła opinia o świątobliwości zmarłej Elżbiety.
W późniejszym czasie z inicjatywy miejscowego duchowieństwa zaczęto odbijać tysiące obrazków Elżbiety Sanny. Zapotrzebowanie ze strony wiernych okazało się tak duże, iż w Sassari wydrukowano kolejnych pięćdziesiąt tysięcy egzemplarzy.