Rok 1829 przyniósł jedno z trzech najważniejszych wydarzeń, które ostatecznie ukształtowały drogę życiową Elżbiety. Krótko po Wielkanocy przybył w tamte okolice ksiądz Giuseppe Valle, którego ojciec Vincenzo, adwokat, był prefektem Ozieri i Gallury, a więc nie tyle kim. Ksiądz Giuseppe niewątpliwie odznaczał się wybitnymi przymiotami: inteligencją, wykształceniem (posiadał dyplom z filozofii) i wielką pobożnością, jednakże w 1827 roku załamał się nerwowo, gdy jego ojciec po raz trzeci się ożenił, tym razem z siostrą swojej pierwszej żony. Fakt ten zapewne ujemnie odbił się na psychice młodego księdza, dla którego macochą stała się teraz ciotka.
Ksiądz Giuseppe, zanim jeszcze otrzymał oficjalną nominację na wikariusza parafii, miał władzę spowiadania. Został więc kierownikiem duchowym rodziny Sannów, a w szczególności Elżbiety, którą nazywał ciotką, ponieważ miał dopiero 24 lata, ona zaś była mniej więcej w wieku jego matki (41 lat), a w dodatku obydwie znały się od dzieciństwa. Najwyraźniej upatrywał w Elżbiecie uosobienie matki, dlatego darzył ją wielkim przywiązaniem i szacunkiem. Relacji tej sprzyjała znajomość z księdzem Antoniem Luigim Sanną.
Swoją pierwszą spowiedź u księdza Valle odbyła Elżbieta w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. "Od samego początku - zezna ów kapłan na procesie kanonicznym - zdawałem sobie sprawę ze znakomitych zalet jej ducha i serca; wydawała mi się żywną glebą, na której zakorzeni się wszystko, co zdołam jej przekazać". Później dzięki swojej jawnej gorliwości Elżbieta uzyskała zezwolenie na codzienne przyjmowanie Eucharystii.